Na wstępie chciałabym bardzo
podziękować złotemu internetowemu sklepowi FC za tę współpracę, dzięki której mogę testować pastele w kredce. Koniecznie odwiedźcie ich sklep bo maja na prawdę duży wybór i atrakcyjne ceny ;)
Wiem że dawno nie udzielałam się na
blogu i chcę to trochę nadrobić, a dzisiaj jest idealna okazja!
Dostałam do testów pastele w kredce Pitt od Faber Castell i mój ulubiony szkicownik Leuchtturm (muszę przyznać, że on sam zasługuje na zupełnie osobną recenzję bo mam sporo do powiedzenia na jego temat ;) ). Marzyłam
o nich od dawna ale nigdy nie było mi po drodze z ich kupnem. Jestem
ogromną fanką Faber Castel, kredki Polychromos i ołówki z serii
9000 używam prawie co dzień, mam też zestaw Pitt Monochrome z
różnymi węglami, sepią, sangwiną itd. Fun fact : moje pierwsze
„lepsze” kredki, którymi zaczęłam swoją przygodę i naukę
rysunki też były z tej firmy ale zestaw „z zamkiem”.
Może powiem coś więcej o tych
pastelach.
Dostępność:
Znajdziemy je w kilku zestawach: 12,
24, 36 i 60 kolorów oraz są dostępne na sztuki. Możliwość
kupowania pojedynczych kredek jest dla mnie bardzo ważna. Przy
dłuższym rysowaniu na pewno będziemy mieć kolory, których używamy
więcej, a po inne nie sięgamy tak często. U mnie bardzo szybko
zawsze kończą się wszelkie szarości, brązy i czarny, przez to że
rysuję bardzo dużo portretów i zwierzaków.
Cena: ok 5,50 zł za sztukę
Kiedy odpakowałam paczkę, moim oczom
ukazało się solidne metalowe pudełko, podobne do Polychromosów. Z
doświadczenia mogę powiedzieć, że na pewno jest solidne i wiele
wytrzyma, moje Polychromosy mam już kilka ładnych lat, a pudełko
jest jedynie trochę podrapane.
Spójrzcie jak pięknie wyglądają
nowiutkie, jeszcze nie używane kredki. Z jednej strony dłonie aż
wrą się by stworzyć nimi coś wyjątkowego ale z drugiej szkoda
ich zaczynać hehe.
Po otwarciu pudełka mamy dwie
plastikowe tacki z kredkami. Jak na plastik są naprawdę dobrej
jakości. Bardzo fajne i pomysłowe są wgłębienia, dzięki którym
możemy podnieść tackę, da się to nawet zrobić jedną ręką.
Same kredki są pomalowane tylko
lakierem przez co widać piękny kolor drewna, z którego są zrobione, a jedynie końcówki maja kolor odpowiadający rysikowi. Na samej
kredce znajdziemy takie informację jak:
kraj pochodzenia
nazwa pasteli czyli Pitt Pastel
nazwa i logo firmy
jakieś numery seryjne i kod kreskowy
i to co najważniejsze czyli numer
koloru oraz
światłoodporność.
Co ciekawe, nie ma tutaj nazwy koloru, a Polychromosach on jest. Nie przeszkadza mi to bo i tak
używam głównie numerów przy robieniu color chartów.
Udało mi się zrobić dwa rysunki tymi
pastelami i mogę już całkiem sporo o nich powiedzieć.
Zacznijmy od plusów, których jest
zdecydowanie najwięcej!
PLUSY
Nie pylą się tak
Czasem przy rysowaniu pastelami całe
biurko mam zapylone w resztkach pasteli, które się usypały podczas
rysowania. W tych z Faber Castel praktycznie tego nie było! Cały
pigment zostawał na papierze i prawie nie było tego pyłu. Wiadomo, że
to tez trochę zależy od papieru, którego użyjemy, bardziej chropowaty
może mocniej zdzierać pigment ale ogólnie te kredki są na prawdę
fajne pod tym względem.
Nie zużywają się szybko
Jak na pastele w kredce, ich zużycie
jest całkiem dobre, nie znikają momentalnie. Wydaje mi się, że to
dzięki ich twardości, nie pylą się tak, przez co nie zużywają się
tak szybko. Po stworzeniu dwóch rysunków i color chartów tak wygląda
cały zestaw. Szarości i ten jeden brązowy są mocno zużyte tylko
dlatego, że próbowałam je kilka razy zatemperować i się nie udawało, a
rysik się łamał. Gdybym od razu użyła noża na pewno dużo więcej by
ich zostało.
Dobór kolorów
Dobór kolorów moim zdaniem jest
IDEALNY! Mamy tutaj mnóstwo brązów, rudości, kolory skóry, trochę
szarości, sporo naturalnych zieleni i turkosów idealnych do pejzaży.
To jest po prostu raj dla portrecistów i rysujących zwierzaki.
Oczywiście mamy tutaj kilka żółci, jakieś czerwienie i fiolety ale
nie dominują całego zestawu.
Kolory kredek i pasteli sobie
odpowiadają
Szukając informacji o światłoodporności
wpadłam na informacje, że numery z rożnych zestawów Faber Castell oznaczają ten sam kolor. Na przykład numer 170 May Green oznacza ten
sam zielony w zestawie Polychromos, Pitt Pastel, kredek akwarelowych
Albrecht Durer i nawet pisaków Pitt Astist Pen. To jest GENIALNE!
Mając rożne zestawy możemy mieszać media i jesteśmy pewni, że kolory
będą się ze sobą zgadzać. Poniżej wstawię porównanie kolorów z
zestawu Polychromos i tych pasteli. Prawie wszystkie kolory wyglądają
tak samo, niebieskości się trochę od siebie różnią ale nadal są
bardzo podobne. Niektóre ze swatchy pasteli, które tutaj widać są
jaśniejsze niż w rzeczywistości bo użyłam zwykłej kartki technicznej, która nie złapała za dużo pigmentu.
Dobrze współpracują z innymi pastelami
Malując sarenkę jako pierwszą warstwę
użyłam zupełnie innych pasteli. Były tam zwykle koh i noory, kilka z
Daler-Rowney i jakieś szare pastele bez nazwy. W tym rysunku użyłam
kredek jako wykończenia i dodania tekstury futra na istniejącej już
bazie. Sprawdziły się świetnie, zostawiały wyraźny ślad na
pozostałych pastelach, nie tępiły się, bardzo łatwo dało się
nakładać jaśniejszą pastele na ciemne tło pod nią.
Ciekawostka
Nie lubią się z temperówką
Miałam problem z ostrzeniem tych
pasteli. Mam jedynie mechaniczną temperówkę z Derwent i jakoś nie
chciała współpracować z pastelami.wydaje mi się. Do
zaostrzenia kredek użyłam noża do tapet i tutaj sprawdził się bardzo dobrze,
często korzystam z tej metody ale głównie przy kredkach, które są
już bardzo male. Udało mi się znaleźć informację, że to jest ich cechą, nie bardzo współpracują z temperówkami, a najlepszym sposobem ich ostrzenia jest specjalny nożyk do ostrzenia dostępny na stronie sklepfc.pl.
-> link do nożyka <-
Nie miałam o tym pojęcia, a muszę przyznać, że to dobre rozwiązanie bo jest specjalnie zaprojektowany do tego. Następnym razem muszę go sama przetestować :)
Minusy
Światłoodporność zieleni
Ten punkt ma znaczenie tylko jeśli
chcecie by wasze prace wisiały na ścianie i wyglądały dobrze przez
wiele lat. Nie ma on żadnego wpływu na komfort i użytkowanie kredek.
Zacznijmy od tego jak firma Faber Castell oznacza swoja światłoodporność. Nieźle się naszukałam żeby
znaleźć te informacje.
Faber Castell używa standardu Blue Wool do swojej 3 stopniowej skali oceny światłoodporności swoich produktów
w tym pasteli. The Blue Wool to 8 stopniowa skala która jest
porównywalna ze standardami ASTM D 5383-02 i ASTM D5383-97.
Skala światłoodporności Faber Castell
*** odpowiada 7, 8 stopniowi Blue Wool
Scale (Excellent) – światłoodporność od 50 do ponad 100 lat
** odpowiada 5, 6 stopniowi Blue Wool
Scale (Good, Very Good) – światłoodporność od 15 do 50 lat
* odpowiada 3, 4 stopniowi Blue Wool
Scale (Fair, Moderate) – światłoodporność do ok 15 lat
Każdy wynik powyżej 6 stopnia
Blue Wool (ASTM II) nie powinny wypłowieć do 100 latach i więcej w
warunkach muzealnych.
Prawie wszystkie zielenie (oprócz 172)
są oznaczone najniższą światłoodpornością co oznacza, że bardzo
szybko wyblakną wystawione na światło. To jest dość problematyczne
jeśli chcemy oprawić rysunek, powiesić na ścianie i cieszyć się nim
wiele lat. Nigdy nie spotkałam się z kredkami czy farbami w tym
kolorze, które byłyby tak wrażliwe. Podobno fiolety są najwrażliwsze
ponieważ wszelkie ich pigmenty mocno reagują na światło, miedzy
innymi dlatego we wszystkich lepszych zestawach takich jak Lumimance
czy Polychromos nie ma za dużo fioletów, a jeśli są to maja niska
ocenę światłoodporności (oczywiście zdarzają się wyjątki). Chcę
jeszcze raz podkreślić, że światłoodporność nie ma żadnego
wpływu dla artystów, którzy rysują dla swojej przyjemności, a
prace pozostają gdzieś schowane. Ten aspekt jest ważny jedynie dla
profesjonalistów i osób sprzedających swoje oryginalne rysunki,
powinni oni dbać o trwałość i jakość.
Podsumowanie
Moim zdaniem to są jedne z lepszych pasteli w kredce jakie miałam okazje używać. Ich cena jest rozsądna za świetną jakość, którą dostajemy. Fakt, że cena pełnego zestawu jest dużą ale tak na prawdę każdy zestaw kredek jest drogi. Zawsze możemy kupić kilka sztuk na testy i stopniowo dokupować kolejne kolory by uzbierać cały zestaw. Zdecydowanie polecam je zarówno dla początkujących, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z tym medium oraz dla profesjonalistów. Komfort pracy z nimi jest niesamowity, jestem pewna, że będę po nie często sięgać