piątek, 24 maja 2019

Czego nauczyłam się przez 6 lat rysowania

Jakiś czas temu jedna osoba na Instagramie podsunęła mi świetny pomysł - by narysować jeszcze raz pracę sprzed wielu lat. Zrobiłam to od razu, gdy miałam czas i patrząc na te dwie prace, nasunęły mi się pewne przemyślenia. Oba rysunki dzieli okres 6 lat i nie mogę się nadziwić jak duża jest między nimi różnica. Nauka rysowania to bardzo powolny proces i nie możemy oczekiwać spektakularnych efektów z dnia na dzień. Potrzeba wiele uporu i cierpliwości, by zauważyć jakaś różnice.
Oto kilka rzeczy które nauczyłam się w ciągu tych lat:

1. Dociskanie kredki

To co widać na pierwszy rzut oka to intensywność barw. W pracy z 2013 roku nie pokrywałam dokładnie porów kartki. Były one doskonale widoczne spod cieniutkiej warstwy kredki, która nakładałam. Sądziłam, że jeśli dobiorę odpowiedni kolor kredki to wystarczy, by rysunek wyglądał na realistyczny.  Nie dbałam w ogóle o dokładne pokrywanie papieru pigmentem z kredki czy o odpowiednią głębię koloru. Czarny to przecież czarny, jeśli pomaluje lekko kredka to nadal to będzie ten sam czarny prawda? No niestety nie. Bałam się dociskać mocno kredek, doskonale to widać w moich starych pracach. 

2. Cierpliwość

Nie byłam cierpliwa, gdy chodziło o rysowanie mniej ciekawych rzeczy. Uwielbiałam (i nadal tak jest) szczegóły, w których mogę się wykazać i na nich skupiałam całą swoją energię, a gdy dochodziło do mniej interesujących rzeczy takich jak większe jednorodne powierzchnie (w przypadku tych tygrysków doskonale widać to na futrze malucha. Jest rysowane chaotycznie i bardzo niestarannie, widać że nie przyłożyłam się do niego), elementy bez wyróżniających się szczegółów czy choćby tła, po prostu robiłam je byle szybciej, byle tylko skończyć rysunek. Teraz wiem, że to był ogromny błąd z mojej strony. Każdy, nawet najmniejszy fragment rysunku, zasługuje na ta sama ilość uwagi z naszej strony. Nie możemy sobie pozwolić na robienie czegoś "na odwal się" bo będzie to bardzo widoczne przy porównaniu z bardziej dopracowanymi elementami rysunku. Praca powinna w całości prezentować ten sam poziom. Jeśli, na przykład, nie macie cierpliwości do robienia tła dla postaci to lepiej je sobie całkiem darować niż zrobić je niestarannie. 

3. Odpowiednie kadrowanie zdjęć

Gdy znalazłam zdjęcie które bardzo mi się podobało, rysowałam je dokładnie tak samo jak wyglądało. W przypadku pracy z 2013 roku, znalazłam w sieci zdjęcie, które zostało fatalnie skadrowane. Oko mamy jak i język są prawie ucięte, znajdują się przy samej krawędzi papieru. Fakt, że głowa malucha znajduje się w mocnym punkcie ale cała reszta wygląda po prostu źle. Tym razem znalazłam oryginalne zdjęcie ukazujące prawie całą postać tygrysicy razem z łapami. Uznałam, że łapy będą tutaj zbędne i wykadrowałam całość tak by skupić się na pyskach kotów i niczego im nie ucinać.

4. Używanie białej farby/żelopisu 

Nie zawsze zostawianie białych przestrzeni czystego papieru jest dobre i łatwe. Czasem lepiej zamalować wszystko i później dodać białych refleksów w oku lub, tak jak tutaj, wąsów białym żelopisem czy farba. Omijanie setki białych linii i próba zamalowania malutkich przestrzeni między nimi była dla mnie mordęgą... Pamiętam jak bardzo nienawidziłam tej części w zwierzątkach. Możecie zauważyć, że każdy wąs był obrysowany ołówkiem, by łatwiej było mi zostawić te puste przestrzenie. Teraz moja technika zmieniła się zupełnie. Wąsy rysuje czarnym długopisem i malując kredkami nie zważam w ogóle na nie. Dopiero na koniec robię parę ruchów pędzlem z farba i gotowe! Oszczędność czasu i nerwów. 

5. Uzupełniania zdjęć, gdy coś jest ucięte lub brakuje

Nie potrafiłam uzupełnić brakującego zdjęcia. Jeśli chciałam narysować jakąś fotkę, na której było ucięte ucho, to rysowałam tak jak było na zdjęciu. Nie potrafiłam sobie poradzić z ewentualnymi brakami. Teraz to dla mnie żaden problem. Potrafię dorobić brakujące elementy lub zrobić jakieś zmiany które wg mnie będą lepiej się prezentować. 

6. Nie wszystko musi być jak na zdjęciu

Kiedyś myślałam, że jeśli mam zdjęcie to nie mam prawa zmieniać w nim cokolwiek bo to wtedy już nie będzie realizm. Nawet profesjonalni fotografowie, zrobią w swoich zdjęciach korekty, retusze, zmieniają kształty tak by coś lepiej się prezentowało. Na zdjęciu, które używałam oczy obu tygrysów miały w sobie bardzo duże odbłyski, które prawie uniemożliwiały dokładne zobaczenie tęczówki i źrenic. W nowym rysunku zmieniłam nieznacznie oczy bo chciałam pokazać ich głębię i wielobarwność. 
W przypadku zwierząt, to samo tyczy się też wąsów. Czasem jest ich tak dużo, że dominują cały obraz lub zdjęcie. Lepiej wtedy ograniczyć ich ilość do kilku bardziej charakterystycznych. To pozwoli na skupienie się widza na istotnych częściach pracy.

Bardzo dużo nauczyłam się przez te wszystkie lata i wiem, że jeszcze więcej nauki przede mną. Człowiek nigdy nie osiągnie granicy swoich możliwości. Gdy uważamy, że coś potrafimy zawsze możemy nauczyć się jeszcze więcej. Nie zadowalajmy się tym co mamy i ciągle dążmy do rozwoju i nauki. I tego wam życzę, cierpliwości, wytrwałości i dużo nauki :) 






4 komentarze:

  1. Postęp niezaprzeczalnie widoczny, chociaż nie mając tego porównania zachwyciłabym się tak samo już tym pierwszym rysunkiem :). Bardzo Ci dziękuję za to zestawienie i posumowanie, bo dopiero powoli zapoznaję się się z techniką kredkową i na niektóre sprawy nie zwracałam uwagi. Masz także rację co do tła - ja do niedawna często rysowałam coś bez tła albo z tłem ledwie zaznaczonym, niedbałym, uważając, że istotny jest tylko główny przedmiot na obrazku. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że przez to moje obrazki wyglądają na niedopracowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Efekty nauki widać wyraźnie na rysunku. Fantastyczna robota.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne postępy i przy okazji super porady dla początkujących

    OdpowiedzUsuń