Dziś nadszedł dla mnie dzień próby :) I mam kilka przemyśleń amatora na temat pasteli i pracy z nimi:
1. Rysunki tworzy się błyskawicznie! Tego zająca udało mi się skończyć w jeden dzień, gdzie nigdy by mi się to nie udało rysując kredkami, a tym bardziej farbami.
2. Zeskanowana praca wygląda fantastycznie! Przy rysunkach kredkami, akwarelami itd mój skaner ma poważne problemy z odwzorowaniem kolorów, a tutaj wychodzi bez zarzutu. Można od razu publikować pracę na fanpage czy instagramie.
3. Papier robi swoją robotę! Nie bez powodu najlepsi artyści używają głównie Pastelmat. Kiedyś dawno temu próbowałam pasteli na zwykłym papierze. Frustrujący był fakt, że pigment nie chciał się w ogóle trzymać papieru, a o jakichkolwiek szczegółach mogłam zapomnieć.
4. Samo rysowanie pastelami sprawiło mi zaskakująco dużo radości. Mam ostatnio małego mentalnego art blocka i byłam przekonana, że rysowanie tego będzie dla mnie katorgą. Na szczęście się myliłam :)
5. Robi się spory bałagan... to chyba jedyny minus na tej liście. Dzień wcześniej sprzątałam, a po skończeniu pracy musiałam zetrzeć biurko na mokro i porządnie się umyć. Zostało mnóstwo kolorowego pyłu osypanego z papieru i samych pasteli. Tego raczej uniknąć się nie da przy pracy z tym medium.
(pionowe kreski w tle to efekt skanera)
Czas pracy: 4h
Format: 25x32,5 cm
Technika: Pastele w kredce Derwent + Pastele Suche Koh i Noor Toison Dor
+ Papier Clairefontaine Pastelmat w kolorze Buttercup