Witam wszystkich! Tym razem przychodzę do was z trochę innym postem niż do tej pory :) Chciałabym wam opowiedzieć jak to wszystko się u mnie zaczęło i jak rozwijałam swoje umiejętności przez lata. Wiele osób myśli, że urodziłam się i już rysowałam na poziomie, na którym teraz jestem. Jedak to NIE PRAWDA! To co teraz mam to lata praktyki, tysiące godzin spędzonych na rysowaniu, setki rysunków. Pokaże wam kilka moich starych rysunków i opisze trochę poszczególne lata:) Więc zaczynajmy!
Wiek 0-6 (1994-2000)
Zaczynamy od samego początku :) Urodziłam się w 1994 roku, w małym miasteczku. Nic wyjątkowego, nic nie zapowiadało wielkiej pasji czy wyjątkowych zainteresowań. Dziecko jak każde inne. To co mnie wyróżniało, to to że nie bawiłam się lalkami, nie wiedziałam co z nimi robić. Wolałam szyć ubranka albo robić im pisakami makijaż :) Mam kilka wspomnień z tego okresu:
1. Kiedyś miałam w łóżeczku farby i kartki, bazgrałam sobie coś na nich. Jakoś machnęłam ręką i pomazałam czerwona farbą ścianę! Byłam przerażona. Od razu wzięłam białą plakatówkę i chciałam ukryć plamę. Zamiast tego plama zrobiła się jeszcze większa i różowa :D
2. Rysowałam Pana Jezusa z owieczką na rękach. Bardzo mnie denerwowało, że ręka nie wychodzi mi taka jak być powinna. Wyglądała jak złamana w nadgarstku. Do tej pory pamiętam ten obrazek. Był na kartce w kratkę, tło zrobiłam fioletowe. Bardzo żałuję że gdzieś przepadł...
Wiek 7-9 (2001-2003)
Rozpoczęcie szkoły! Od pierwszej klasy zapisałam się na zajęcia plastyczne. Pamiętam, że prowadziła je pani Małgorzata. Do tej pory tam pracuje i czasem ją widzę. Robiliśmy świetne rzeczy! Jesienią tworzyliśmy bukiety róż zrobionych z kolorowych liści, latem rysowaliśmy wymarzone wakacje, próbowaliśmy różnych technik (raz robiliśmy coś w rodzaju linorytu na linoleum i odbijaliśmy później to na kartonie). W tym okresie mojego życia miały na mnie ogromny wpływ dwie kobiety - wyżej wspomniana pani Małgosia i mama mojej koleżanki z klasy. Ta druga była prawdziwą artystką. Miała pełno farb w swojej pracowni, pięknie ozdabiała swojej córce wpisy do pamiętników innych dziewczyn, a córka zawsze miała najdroższe kredki, które świetnie rysowały. Stały się moim marzeniem, które parę lat później chciałam spełnić (ale o tym trochę później napiszę). W tym wieku miałam ogromną wenę do malowania widoków nadmorskich, z czego większość z nich wyglądała bardzo podobnie :) Moja mama widząc rodzącą się pasję znalazła dla mnie świetną gazetę "Sztuka malowania i rysunku". Do każdego numeru były dołączane 2 przybory plastyczne na przykład dwie tubki farby olejnej albo dwie pastele. Uwielbiałam oglądać obrazy innych artystów i śledzić proces powstawania różnych prac.
- > LINK < - tutaj jest fotka jak wyglądało to czasopismo.
Wiek 10-12 (2004-2006)
To mniej więcej okres 4-6 klasy szkoły podstawowej. Doskonale pamiętam jak na języku polskim mieliśmy prowadzić dzienniczek przeczytanych lektur . Do każdej książki obowiązkowo miało być streszczenie. Z racji tego, że orłem w pisaniu nie byłam, to zamiast tego malowałam postacie z książki i podpisywałam "To jest synogarlica". Pani mnie wtedy nieźle opieprzyła za to hehe.
Wiek 12-14 (2006-2008)
Zaczął się okres buntu haha. To od razu widać w moich rysunkach. Pełno emo, czaszki, tribale, smoki Razem z koleżanką uwielbiałyśmy tatuaże. Założyłam wtedy segregator z koszulkami, do którego wkładałam moje rysunki. Pracowałam wtedy na formacie zeszytowym, czyli A5.
To był przełomowy rok dla mnie. Pewnego dnia zaświtała mi w głowie myśl "Ej! Przecież tak lubisz rysować... Czemu by nie poświęcić się temu trochę bardziej? Zacząć próbować nowych rzeczy, uczyć się i zdobywać doświadczenie? Kup sobie kredki, o których marzyłaś w podstawówce (te wspomniane wcześniej) i zacznij! Nic cię to nie ogranicza a możesz znaleźć swoją pasję!" I tak też się stało. Zamówiłam kredki (chociaż nie do końca te o których marzyłam) i zaczęłam! Pamiętam jak dziś tamten dzień. Wzięłam Bravo z dużym zdjęciem Dody Elektrody (kto ją jeszcze pamięta? :D) i narysowałam ją hehe. Ten rysunek też mi gdzieś przepadł... Potem powstawały kolejne portrety i następne...
Wiek 16 (2010)
W tym roku założyłam Deviantarta :) Dostrzegłam, że mam ogromny problem z rysowaniem oczu. Są niesamowicie puste i bez wyrazu, często też zdarzał się zez... Dlatego skupiłam się bardzo na tej części twarzy. Efekt można zobaczyć z biegiem lat :)
Na święta Bożego narodzenia dostałam od kuzyna zestaw pasteli olejnych z pentela. Malowałam wtedy dziesiątki rysunków na czarnym kartonie. Większość z nich nie podobała mi się ale znalazła się jedna perełka. tęczowy koń, którego zrysowałam z internetu.
Wzięłam pierwszy raz udział w konkursie plastycznym. Na długo go zapamiętam... Tematem była straż pożarna. Narysowałam piękny rysunek strażaka ratującego dziewczynkę. Byłam pewna wygranej, a tym czasem pierwsze miejsce zajął rysunek krowy, która wyglądała jak ziemniak na wykałaczkach... Od tamtej pory obiecałam sobie że nigdy więcej nie będę brać udziału w takich rzeczach... Nawet nie odzyskałam mojej pracy...
Wiek 17 (2011)
Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam sobie suche pastele z Koh I Noora . Chciałam próbować nowych rzeczy i znaleźć swój styl i technikę. Odkryć siebie w tym wszystkim. Udoskonalałam swoje rysunki, ciągle dominowały portrety osób, które lubię (głównie muzycy lub postacie z filmów)
Wiek 18 (2012)
Tutaj kupiłam sobie "mega profesjonalne, wypasione i super drogie" kredki Polycolor z Koh i Noora. Uważałam wtedy że lepszych na świecie nie ma :) Zestaw 70 kolorów był dla mnie czymś niesamowitym! Z sentymentem je wspominam. Do tej pory leżą u mnie w szafce, niektórych kolorów nigdy nawet nie użyłam i pewnie już nie użyje... Mam inne zestawy, a te chętnie bym sprzedała komuś... Jeśli ktoś byłby zainteresowany to piszcie maila.
W tym czasie po maturze miałam bardzo dużo wolnego czasu bo prawie pół roku wakacji! Wtedy całkowicie poświęciłam się rysunkowi. Prawie co dzień coś rysowałam, pokochałam to nad życie i nie wyobrażałam sobie dnia bez kredek czy farb.
Wiek 19 (2013)
Spełniłam swoje kolejne marzenie - akwarele Białe Noce zestaw 24 kolorów. Do tej pory uważam je za jedne z lepszych akwareli w kostkach jakie posiadam! Za tą cenę naprawdę warto! Dostałam też wtedy pierwszy prawdziwy książkowy szkicownik z Cansona.
To był czas wielu nowych doświadczeń i prób! Dostałam zestaw farb akrylowych i zaczęłam malować na płótnie. Nigdy wcześniej nie próbowałam czegoś takiego. Bardzo się bałam, że zawale sprawę i to co stworze nie nada się do pokazania nikomu. Do tej pory nie jestem orłem w tej dziedzinie. Nigdy nie potrafię przewidzieć jak wyjdzie mi dany obraz. Czasem wychodzi jak zdjęcie, a innym razem to totalna porażka. Czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy z tymi przyborami. Ale nigdy nie można się poddawać! W tym czasie zakochałam się w pisaniu ikon. Było dla mnie czymś niezwykłym to że do tej pory robi się je według starych receptur. Magią dla mnie było mieszanie pigmentu z jajkiem (chociaż całkiem to nie wyszło hehe) i złocenia płatkami metalu. Pierwsza może nie wyszła jakoś wybitnie ale mimo wszystko jest pierwsza - wyjątkowa!

Wiek 21 (2015)
Przez tyle lat próbowałam wielu technik ale zawsze omijałam jedną... Malarstwo olejne. Musiałam to zmienić ;) Nie miałam za dużych funduszy, a też nie chciałam wydawać masy pieniędzy na coś, co może mi się nie spodobać. Najlepszym wyborem było kupienie kilku tubek farby i terpentyny. Wybór padł na białą i czarną farbę z firmy Van Dyck. Tak minimalna ilość rzeczy już pozwala na stworzenie jakiegoś obrazu. Namalowałam św Pawła, wyszło mi naprawdę dobrze jak na pierwszy raz. Postanowiłam że ten wyjątkowy obraz powędruje do moich przyjaciół. Sprawiłam im wielka radość i zaszczyt takim prezentem :)
W tym roku zaczęłam pisać bloga. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu :)
Wiek 22 - ? (2016-...)
A teraz? Nie mam pojęcia jak to wszystko się teraz potoczy. Na pewno będę dalej tworzyć bo już nie potrafię inaczej. Mam nadzieję że zostaniecie ze mną i pomożecie mi w motywacji i rozwoju tego co kocham.