sobota, 16 kwietnia 2016

Wyjątkowo umaszczony tygrys - rysunek Krok Po Kroku

Długi czas zajęło mi wstawienie tutaj zdjęć i napisanie posta odnośnie tego rysunku :)
Może opowiem jak to było z tym tygrysem... To był pierwszy poważniejszy rysunek wielkiego kota, za który chciałam się wziąć. Był to tez pierwszy, który miał być "rozdziewiczeniem" (wtedy) nowych kredek - Faber Castell Polychromos. Zaczęłam od tła i... na tym się skończyło... Stwierdziłam, że tło jest okropne i nie warto kończyć tego wszystkiego. Tło wydawało mi się jakieś bezsensowne, bez kształtu, nie wyglądało tak gładko jak sobie to wymarzyłam itd. Myślałam, że może kiedyś go skończę ale szczerze w to wątpiłam. Takim oto sposobem przeleżał u mnie długi długi czas. Aż pewnego dnia stwierdziłam "Hej! przecież gdzieś tam w odmętach szafki leży jakiś rysunek kota. Skoro teraz tak nałogowo je rysuje to może go skończę?". Miałam wielki dylemat czy namalować go w takim umaszczeniu jakie jest na zdjęciu czy przerobić na zwykłego tygrysa. Bardzo podobało mi się to jego pomarańczowo brązowe futro bez żadnych czarnych pręg. Bałam się tylko jak to wyjdzie na rysunku. Popytałam kilka osób co o tym mylą. Większość stwierdziła, żeby go pomalować tak jak jest, bo właśnie to futro daje mu wyjątkowości.




Czas pracy: nie wiem bo nie liczyłam od samego początku. Ale na pewno podobnie jak i poprzednie
format: 29,7 x 42 cm
technika: Kredki Faber Castell Polychromos

I jak się wam podoba? Myślę, że znajomi mieli rację co do umaszczenia. Wyszło naprawdę nieźle :)
Czasem rysunki muszą "dojrzeć" do tego by je skończyć. Warto od czasu do czasu przejrzeć stare rysunki zostawione w połowie, te ledwo zaczęte albo te, którym niewiele brakuje do końca.

Teraz pracuję nad czymś zupełnie innym! Mogę zdradzić, że... będą to akwarele :)

środa, 6 kwietnia 2016

Tatuaż - projekt i wykonanie

Hej Moi Najmilsi! Muszę się z wami podzielić pewną niesamowita dla mnie sprawą, która wydarzyła się niedawno! Minęło już trochę czasu, a mimo to nadal nie mogę uwierzyć. Napisał do mnie pewien tatuażysta z propozycją małej współpracy. Dał mi zlecenie na projekt tatuażu dla jego klienta. Miał to być pysk tygrysa, który przechodzi do góry w choinki. Dał mi parę przykładowych zdjęć. To nie było trudne, tym bardziej, że uwielbiam rysować koty. Od razu wzięłam się za prace, pełna radości i zapału by sprostać nowemu wyzwaniu. Rysunek zajął mi dwa dni pracy. Dość trudno było mi ładnie połączyć te dwa motywy, tak by dobrze w siebie przechodziły, by nie było żadnych granic. Wysłałam go i pozostało tylko czekać na decyzje klienta. Nie macie pojęcia jak się tym przejmowałam! Bardzo mi zależało na akceptacji projektu. W końcu to byłaby pierwsza moja praca na czyjejś skórze! Parę dni później dostałam wiadomość ze zdjęciem mojego tatuażu! znaczy projektu, który stworzyłam ;)


Miałam ochotę skakać z radości, a jednocześnie nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się na prawdę!  To takie niesamowite, że obca osoba, nie znająca mnie, chce być płótnem dla mojego wzoru i będzie go z dumą nosić na ramieniu do końca swojego życia. To największe osiągnięcie jakie do tej pory w moim życiu jest.(oczywiście w kwestiach artystycznych). Nigdy nie wygrałam żadnego konkursu plastycznego, nigdy nie miałam swojej wystawy itd... Dlatego ten tatuaż jest bardzo ważny dla mnie. Cieszę się z małych rzeczy, małych sukcesów takich jak kolejny post na blogu, kolejny skończony rysunek czy zakup nowych przyborów. Ale z tym nie ma porównania! 

Koniecznie pochwalcie się wielkimi DLA WAS sukcesami. Co osiągnęliście i z czego jesteście dumni? Dla jednych będzie to wernisaż w stolicy, dla innych to, że po wielu latach pracy i nauki w końcu potrafią rysować oczy lub włosy ;)