sobota, 3 grudnia 2016

Pierwsze wrażenia z farbami olejnymi Ferrario VAN DYCK !

Malarstwo olejne jest znane od wieków. Najwięksi artyści pracowali głównie tą techniką. Zawsze podziwiałam obrazy olejne bo miały wyjątkową głębie, niespotykaną w obrazach tworzonych farbami akrylowymi. Zawsze chciałam spróbować zagłębić się w olej i terpentynę ale... Koszty mnie przerażały... Teoretycznie da się malować zestawem składającym się z 8-12 kolorów (co pokazuje np Bob Ross) ale wiedziałam, że to nie dla mnie. Lubie mieć z czego wybierać, a nie bawić się w ciągłe mieszanie kolorów. By nie wydawać tak dużych pieniędzy na marne jakiś czas temu postanowiłam zakupić jedynie 2 tubki. Biel i czerń to zestaw który pozwoli już coś sensownego namalować. To stosunkowo niewielki wydatek i pozwala ocenić czy warto inwestować większe pieniądze czy nie. Namalowałam wtedy św Pawła, który jest wstawiony na blogu - > LINK < - (tutaj pod koniec jest) .
I po wielu miesiącach zdecydowałam się na kupno całego kolorowego zestawu! :) Teraz mam 33 kolory z firmy Ferrario Van Dyck + jedna z maimeri chyba (bo zabrakło koloru z Van Dyck i w zamian tą dorzucili). Postawiłam głównie na brązy i zielenie z racji tego, że maluje ostatnio głównie zwierzęta, a poza tym chce się nauczyć malowania pejzaży. Do portretów brązy też się bardzo przydadzą.
I nadszedł ten dzień! Paczka przyszła! nie mogłam uwierzyć, że po tak długim czasie zdecydowałam się! To kolejny krok w rozwijaniu mojej pasji!





Gdy tylko mogłam wzięłam się do pracy! Wybrałam zdjęcie uroczego rysia siedzącego przy drzewie. Bałam się, że może wybrałam za trudną rzecz, przecież nigdy wcześniej nie malowałam farbami akrylowymi ani tym bardziej olejnymi żadnego futerkowego zwierzaka. Raz się żyje! W końcu od czegoś trzeba zacząć, a pierwsze prace w danej technice bardzo rzadko wychodzą powalająco dobre :) Zaczęłam od "podmalówki" czyli wstępnego nadania koloru. Wzięłam się za tło by przyzwyczaić się do farb i poznać je trochę zanim będę malować szczegóły futra.  Nie wygląda to póki co za dobrze... Ale wiedziałam, że magia tych farb tkwi w warstwach. Wystarczy trochę cierpliwości :)



Kolejna warstwa tła. Powoli zaczynają się wyłaniać szczegóły takie jak gałęzie, liście i krzaki. Chociaż to jeszcze nie to... Moim celem było uzyskanie gładkich przejść miedzy kolorami, tak by odwzorować rozmyte tło na zdjęciu. Do nakładania farby zaryzykowałam użycia gąbeczki do makijażu. Przecież można eksperymentować hehe. Sprawdziła się świetnie! Stemplowanie nią super oddało efekt rozmytych liści. Tylko jedyne co na przyszłość muszę zapamiętać to to by nadać jej nieregularny kształt i pozbyć się wszelkich kątów ostrych i prostych krawędzi, które się odbijały na obrazie.




Tło skończone! Zrobiłam je jako pierwsze ponieważ dużo łatwiej będzie mi namalować odstające futerko na tle drzew niż gdybym miała uważać na nie podczas malowania tła. Czasem trzeba dobrze przemyśleć co robić jako pierwsze bo możemy sobie przysporzyć jeszcze więcej nieplanowanej pracy. Na przykład w rysunku kredkami bardzo rzadko zaczynam od tła, wiem, że wtedy mogę je sobie rozmazać i pobrudzić resztę kartki.

Wybaczcie, że nie uchwyciłam wcześniejszych kroków jak malowałam głowę ale zupełnie zapomniałam o robieniu zdjęć. Byłam pod wpływem ogromnych emocji i radości dlatego nawet nie pomyślałam o dokładnym sfotografowaniu pracy. Tak szczerze mówiąc to wszystkie te zdjęcia są robione telefonem i były wysyłane do moich przyjaciół by się pochwalić jak mi idzie. Malowanie zaczęłam tak samo jak tło - od podmalówki a potem kładłam kolejne warstwy :)

Tutaj widać jak mniej więcej ona wyglądała. Zupełnie nie wiedziałam jak zabrać się za zwierza. Mój cel był jeden - namalowanie faktury futra, a nie jedynie wypełnienie kolorem i cieniem. Obserwuję bardzo wielu artystów malujących dziką przyrodę i to co mnie zachwyciło w ich pracach to widoczny każdy pojedynczy włosek. Bardzo Chciałam uzyskać taki efekt. Najpierw stwierdziłam, że niezbędna jest baza z koloru i cienia. I tak też zrobiłam. W szczegóły będę bawić się na końcu :)

Baza gotowa. Bardzo dużo czasu spędziłam przy głowie i pysku. Wiecznie coś mi tam nie pasowało. A to kolor nie taki, a to wyjechałam gdzieś gdzie nie trzeba, a to krzywo itd itp... To co muszę przyznać to niesamowite przejście kolorów i blendowanie jakie można uzyskać dzięki farbom olejnym! Długi czas schnięcia daje nam niesamowicie dużo czasu do pracy.  Jak wszystko to może być wadą ale i zaletą. Przez długie schnięcie warstw czas skończenia obrazu bardzo się wydłuża co jest minusem, a z drugiej strony szybkoschnące farby akrylowe nie dadzą nam tylu możliwości co olej. Coś za coś ;)

Wybaczcie za flesz... Malowałam wieczorem przy sztucznym świetle. Tu widać już poszczególne kępki futra. Może nie widać jeszcze każdego włoska ale nie od razu Rzym zbudowano. Wszystkiego zdążę się nauczyć. Póki co to jest mój szczyt możliwości jeżeli chodzi o szczegóły jakie mogę zrobić. Jedynie zostały szczegóły takie jak cętki, błysk w oczach itd.
Coś mi jednak nie pasuje z figura tego kota...wydaję mi się jakiś koślawy... Może to kwestia cieni i kolorów. Sama nie wiem... W każdym razie finalny obraz przedstawia się tak jak poniżej. Szczerze mówiąc, jak na "pierwszy raz" wyszło super. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie byłoby w stanie namalować czegoś takiego nawet po kilku latach pracy z farbami. Ważne jest by patrzeć na siebie krytycznym okiem, wyłapywać swoje błędy i starać się ich więcej nie popełniać. Rysunek to ciągła nauka i praktyka, jeśli nie będziemy starać i wkładać w to prace to nie oczekujmy spektakularnych efektów.

Czas pracy: nie mam pojęcia
format: ok 35x50 cm
technika: Farby olejne Ferrario Van Dyck + płótno w bloku firmy Crelando z Lidla :D

Podsumowując: Jestem z siebie dumna! Stanęłam na wysokości zadania i skończyłam pierwszy kolorowy obraz farbami olejnymi! To kolejny ważny krok w rozwijaniu pasji, którą tak bardzo kocham. Z biegiem czasu stwierdzam, że warto było zainwestować te pieniądze w farby. To inwestycja na lata! A co do planów na przyszłość... Już kończę kolejną olejną pracę, dobrze sfotografowaną i na pewno lepiej mi wyjdzie niż ten ryś :) Szykujcie się na kolejnego artystycznego posta już niedługo! :D

I jak zawsze prośba do was! Napiszcie czy próbowaliście już tej techniki, jak się wam podoba i czy czujecie się dobrze z nią :) A może uda mi się was zachęcić do zaryzykowania i próby swoich sił w czymś nowym? :D


poniedziałek, 28 listopada 2016

Rysunek - Likaon - Krok po kroku

Pora na kolejnego zwierzaka! Tym razem to też mój pierwszy raz z nowym papierem. Zazwyczaj używałam papieru Koh I Noor Pop Draw ale skończył się. Był na prawdę świetny i polecam go z całego serca. Jest biały, gładki ale nie znalazłam nigdzie informacji na temat jego kwasowości, dlatego postanowiłam zaopatrzyć się w coś innego. Wybrałam Gamma Accademia 120g/m^2. Miałam już doświadczenie z Gammą przy okazji papieru akwarelowego. Wiedziałam, że warto spróbować. Gdy narysuje jeszcze kilka prac na Gammie to zrobię jego recenzję bo to dość specyficzny papier :) A może wy macie jakieś swoje sprawdzone i ulubione papiery na których pracujecie? Niekoniecznie tylko do rysunku ołówkiem czy kredkami, chętnie wypróbuje coś nowego w technice akwareli czy pasteli :)
A póki co zapraszam do prześledzenia procesu powstania tego rysunku.
Dzięki jednej osobie dowiedziałam się co to jest za zwierzę, na początku byłam święcie przekonana, że rysuje hienę :)



Czas pracy: 7h
format: 29,7x42 cm
technika: kredki Faber Castell Polychromos + nowy papier Gamma Accademia 120

poniedziałek, 7 listopada 2016

Materiały dodatkowe do tutorialu

Jakiś czas temu, pytałam się was na jakie kwestie zwrócić uwagę podczas tworzenia tutorialu. Jedna osoba zaproponowała bym wstawiła filmik jak rysuję ale bez żadnego przyśpieszania. Dlatego z radością wrzucam tutaj linki do kilku fragmentów :) Wybrałam tylko kilka fragmentów ponieważ nie byłabym w stanie wrzucić na yt 7 godzin materiału. Poza tym na pewno nie chciało by się wam tego oglądać hehe. Oby ta niecała godzina was usatysfakcjonowała :) Umieściłam fragmenty rysowania bazowej warstwy futra, jego cieniowania, rysowania cętek, nosa i sposób z gumką do ścierania o którym pisałam w tutorialu ( - > KLIK < - kliknij jeśli nie widziałeś/aś :) )






wtorek, 1 listopada 2016

Tutorial - Jak rysować FUTRO

Długi czas mnie tu nie było... Ale w końcu się doczekaliście! Tak! To jest ten dzień! Dzień w którym wstawiam długo wyczekiwany tutorial! Długi czas się za to zbierałam bo nie miałam po prostu czasu. Poza tym jak pomyśle o renderowaniu filmu przez kilkanaście godzin to mi się niedobrze robi... Ale już nie ważne to. Zaczynamy!


Początek to szkic. Wiadomo. To wymaga sporo praktyki by trzymać się proporcji itd. Ale to nie post o tym ;) W jednym z poprzednich postów wstawiłam plik ze szkicem który możecie wydrukować i na nim bazować. 

PRZYBORY

Według mnie najlepszym wyborem do rysowania futra są ołówki automatyczne. Powodów jest kilka:
1. Głównym powodem jest to że linia zawsze jest tej samej grubości. 
Włoski są zazwyczaj tej samej grubości dlatego ważna sprawą jest to by nasze futro wszędzie było takie samo. Podczas rysowania zwykłym ołówkiem gdy jest dobrze naostrzony linia jest cieniutka i ostra, z czasem ściera się, staje się mniej precyzyjna i bez wyraźnych krawędzi. Linie są bardziej miękkie i zdecydowanie grubsze.
2. Nie musimy ostrzyć ołówka co chwilę
To punkt dla leniwych hehe. Wbrew pozorom to oszczędza mnóstwo czasu. Nie musimy przerywać pracy by doprowadzić rysik do fajnego szpicu.  

[FOTO]

Tutaj macie różnicę między świeżo naostrzonym a tępym rysikiem, Różnica jest ogromna! Moim zdaniem najlepiej utrzymywać ołówek dobrze naostrzony co gwarantuje precyzyjnie narysowane poszczególne włoski. 

RUCHY
Długi czas nie mogłam pojąć jak poruszać ołówkiem by uzyskać na prawdę dobry efekt. Pewnego dnia usiadłam i mnie olśniło! 


1)  Cały rysunek jest oparty tak na prawdę na jednym ruchu. Rysujemy kreskę prowadząc ołówek od dołu, potem stawiamy kolejną zaczynając od góry tak by stworzyć jakby czubek. Mi się bardzo dobrze sprawdza stawianie tych kresek odrywając ołówek od papieru po każdym z ruchów tak by linie stawiać oddzielnie. nie trzeba się jakoś specjalnie starać by wszystkie linie były połączone bo w ogólnym rysunku nikt na to nie zwróci uwagi. Główną zasadą jaka trzeba pamiętać to to by linie NIE były proste! przyjrzyjcie się rysunkowi nr 1. Widać tam, że w niektórych miejscach jest większa przerwa, czasem czubek wygięty jest w prawo, czasem w lewo. W przyrodzie rzadko co jest idealnie proste, okrągłe itd. Natura nie lubi tego. 
2. jeden rządek futra niewiele nam da. Trzeba nim zapełnić dużą powierzchnie. W tym celu powtarzamy tą samą czynność nakładając jeszcze jeden rząd futra trochę powyżej poprzedniego. Tak by nachodziły na siebie i nie powstały za duże przerwy i białe puste przestrzenie. Nie ściskajcie tez za bardzo kresek i rzędów by rysunek nie zlał się.
4. hehe już nawet liczyć nie potrafię hehe. Miało tu być 3 :D W każdym razie... tutaj mamy porównanie różnych typów ołówków. Pierwszy jest automatyczny, grubość rysika 0,5mm. Linia za całej długości jest równa, nie trzeba temperować ołówka co chwile :) Poniżej mamy zwykły ołówek drewniany. Najzwyklejszy jaki jest, ten szary z Koh I Noora które każdy chyba ma :) Linia jest bardzo zbliżona do automatycznego ale z tą różnica ze pod koniec widać że ołówek się stępił i linia jest grubsza. Ja osobiście wole bardziej precyzyjną końcówkę rysika, ładniej wtedy widać fakturę futra.  No i ostatni przykład to ołówek bardzo miekki którego używam do rysowania najciemniejszych fragmentów - cętek itd. Nie nadaje się w ogóle do bazowej wartstwy dlatego że jest zdecydowanie za ciemny. Dodatkowo idealnie widać jak szybko tępi się rysik! A nie o to nam chodzi. Ważne jest by linia była w miarę równa bo stratą czasu jest ciągłe temperowanie i dbanie o szpic.
5) tutaj przykład tego jak futro może zmieniać kierunek. Baza jest identyczna jak w 2) z tym że delikatnie zmieniamy kierunek stawianych kresek. 
6) a tutaj cieniowanie. Do tego użyłam ołówka automatycznego (na bazowa warstwę) i 4B. Najpierw rysujemy bazę na całości a później bierzemy miekki ołówek i zaczynamy od ciemniejszego obszaru tak by ładnie i delikatnie wycieniować przez coraz lżejsze przyciskanie ołówka.

To tyle wstepu i podstaw :) Zabieramy się za geparda :)


Legenda: czerwona kreska - kierunek, w którym rośnie futro
zielona kreska krawędzie gdzie futro nagle zmienia kierunek i tworzy się wyraźna linia

Wstawię jeszcze zdjęcie geparda z zaznaczonym kierunkiem futra. Jeśli się przypatrzeć to u większości zwierząt wygląda to podobnie. Możemy sobie wyobrazić że głaszczemy tego zwierzaka i musimy pomyśleć czy podczas tego futro będzie się układać gładko pod dłonią czy raczej potargamy je i zrobimy irokeza :) Jeśli głaszczemy zgodnie z kierunkiem to gepardowi będzie się to podobało, a jeśli będziemy robić to pod włos to ucieknie. Wyobraźmy sobie że ołówek to nasza dłoń która głaszcze :)



Pierwsza bazowa warstwa. Najważniejsze w tym etapie jest stworzenie tekstury futra. Ten etap sprawia że zwierze nie wygląda jakby było po prostu wypełnione kolorem.

Zawsze zaczynam tworzenie pracy od górnego lewego rogu i schodzę w stronę prawej dolnej części. Jestem praworęczna i dlatego pracuję zawsze zaczynając od lewej strony. Dzięki temu nie rozmazuje sobie niczego. Jeśli jesteście leworęczni polecam zaczynać prace od prawej strony :)


Cały pysk geparda, oczy i nos zrobione :) nie będę wchodzić w szczegóły jak rysować te części ciała. To może będą tematy innych tutoriali ;)

Ten etap to zaznaczenie wszystkich cętek i ciemnych fragmentów jakich jak pasek idący od oczu do pyska. Dobrze to zrobić w tym momencie póki jeszcze w miarę widać szkic. Przy późniejszym nadawaniu cieni możliwe jest że nie będzie już widać poszczególnych cętek. Do narysowania ich wzięłam dobrze zatemperowany ołówek 4B i postępowałam dokładnie tak samo jak rysując baze futra. Jedyny szczegół to siła nacisku. Zależało mi na bardzo ciemnym kolorze dlatego przyciskałam ołówek mocno do papieru. Ma to jedną wadę... Trzeba bardzo często temperować ołówek.

Tu macie zbliżenie pyska. Widać jak układają się linie futra. Najwięcej zawijasów jest zawsze w przestrzeni miedzy oczami a nosem. Tam futro tworzy takie jakby małe wiry.


Zaczynamy cieniowanie! Ono sprawia że zwierze dostaje trójwymiarowości. Musicie dobrze się przypatrzeć zdjęciu gdzie kot (lub inne zwierze) ma ciemniejsze futro, gdzie pada światło itd. Czasem trudno jest to zobaczyć dlatego polecam małą edycje zdjęcia w programie graficznym i dodanie kontrastu. 






Szyja i tułów rysuje dokładnie tak samo. Najpierw baza, potem cętki i cień. Małym trikiem jest to by wycieniować szuje tuż pod broda i szyją, Daje to wrażenie większej głębi, pysk wychodzi na pierwszy plan a szyja nie zawraca naszej uwagi :) 























Tło do portretów polecam wybierać raczej gładkie. Ja osobiście nie lubię bawić się w szczegóły w tle. Poza tym za dużo rzeczy w tle odwróci nasza uwagę od pierwszego planu którym powinna być (w tym przypadku) głowa. Tutaj pomalowałam na jednolity kolor całe tło.
I rozmazałam delikatnie papierem toaletowym. Nigdy NIE ROZMAZUJCIE PALCEM! NIGDY PRZENIGDY! Palec zostawi smugi i nieestetycznie będzie wyglądać. Nie trzeba mieć specjalnych wiszerów, rozmazywaczy czy jak to tam jeszcze można nazwać. wystarczy jeden kawałek najzwyklejszego papieru toaletowego :)
Po rozmazaniu krawędzie kota są nieostre i rozmazane. Trzeba coś z tym zrobić. Lubie gdy na krawędzi też widać odstające włoski i kępki futra. Długi czas zajęło mi jak "zrobić a się nie narobić" hehe. Bardzo pracochłonne jest uważanie na krawedzie podczas malowania tła dlatego ja robię trochę inaczej. Ucinam mały pasek gumki do ścierania i krawedzią która powstała zmazuje tło tak by wyglądało to jak futro. Robię krótkie pociągnięcia od miejsca gdzie zaczyna się zwierze w stronę tła. W ten sposób powstają jakby odstające włoski. 


To chyba na tyle... Jak na pierwszy tutorial to i tak nieźle się rozpisałam :) Mam nadzieję że pomogłam wam chociaż trochę i naprowadziłam trochę. Koniecznie dajcie znać do myślicie o tym wszystkim co wam tu napisałam, ędę wam bardzo wdzięczna za każdy komentarz :)


środa, 3 sierpnia 2016

Lineart Gepard - zapowiedzi i plany na przyszłość :)

Zdjęcie na którym się wzorowałam

Cześć kochani! Dzisiaj mam dla was małą zapowiedz i niespodziankę, którą, mam nadziej, wykorzystacie. Planuję kolejny rysunek z serii wielkich kotów. Tym razem będzie to gepard. Udało mi się dzisiaj zrobić szkic i pomyślałam, że może się wam przydać. Drukowałam ten skan by zobaczyć jak wyjdzie i czy się nada. Z powodzeniem da się użyć jako gotowiec do rysunku :) Wiem, że niektórzy mają problemy z trzymaniem proporcji i z ogólnym szkicem, dlatego daję wam małą pomoc do waszych realistycznych rysunków ;)

Planuję też zrobić tutorial o rysowaniu futra (tak jak obiecałam). Zrobię go na bazie tego rysunku ale potrzebuję waszej pomocy. Dajcie znać na co zwrócić szczególną uwagę, bo nie jestem specem od tutoriali :) Zadawajcie swoje pytania odnośnie tutorialu, który się szykuje, a ja odpowiem na nie :)  W końcu on ma być dla was. Chcę się dzielić swoim doświadczeniem i pomagać wam w rozwoju umiejętności :)

Jeśli chcecie pobrać oryginalny, duży lineart kliknijcie prawym przyciskiem myszki na niego i otwórzcie w nowym oknie, zapiszcie. A potem wydrukujcie i do dzieła! Polecam drukowanie na trochę grubszym papierze (np 120g/m^2) a nie na zwykłym papierze od drukarki. Komfort rysowania będzie lepszy. Ale to już kwestia tego co lubicie :)


niedziela, 31 lipca 2016

Rysunek - Hannibal + rysunek dłoni ŚDM

Długo nie wstawiałam żadnego rysunku. Są wakacje i co się z tym wiąże - wyjazdy. Sporo nie było mnie w domu przez co nie miałam kiedy przysiąść do jakiegoś fajnego rysunku. Długi czas pracowałam nad portretem Madsa Mikkelsena grającego Hanibala Lektera w serialu "Hannibal". Uwielbiam oglądać ten serial! Dziś po południu skończyłam ten portret. Bardzo się z tego cieszę. Chyba jeszcze nie rysowałam portretu ołówkami na takim dużym formacie. Format A3 daje duże pole do popisu jeśli chodzi o szczegóły na rysunkach. dlatego ostatnio pracuję tylko na tej wielkości papieru. 
Swoją drogą... Jeśli widzieliście poprzedniego posta to kojarzycie ten rysunek ;)  Jeśli nie to serdecznie zapraszam do zobaczenia :)

Czas pracy: nie wiem ale na pewno kilka godzin :)
format: 29,7 x 42 cm
technika: ołówek automatyczny + ołówek koh i noor 4B


I dam mały bonus :) Dłonie z różańcem. Jakoś mnie naszło z racji tego całego zamieszania ze Światowymi Dniami Młodzieży. Ten rysunek powstał dość spontanicznie. Wpadłam w internecie na piękne zdjęcie, stwierdziłam, że to jest to co chcę narysować. Taka nagła potrzeba i myśl "tak! to jest to!". I nie można z tym walczyć! Trzeba brać szkicownik, ołówek i brać się do pracy :D
Czas pracy: może ze 3h
format: 21 x 29,7 cm
technika: ołówek automatyczny

Koniecznie dajcie znać czy znacie Hannibala. Może czytaliście książki, oglądaliście filmy z Anthonym Hopkinsem :)
I piszcie czy byliście na ŚDM albo czy chcieliście jechać :) Chętnie z wami pogadam w komentarzach :)


niedziela, 24 lipca 2016

Moja Przestrzeń Twórcza

Dzisiejszy post będzie dotyczył akcji organizowanej przez pewną sympatyczna blogerkę :)
- > LINK DO AKCJI < -
Akcja polega na pokazaniu swojego biurka, stołu czy po prostu miejsca, w którym pracujemy i tworzymy swoje rysunki. Pomysł wydał mi się genialny w swojej prostocie. Możemy podpatrzeć kilka ciekawych rozwiązań, zainspirować się albo nabrać ochoty na zmiany w swoim otoczeniu :)

Tak prezentuje się moje biurko w całej okazałości :) Staram się by było tutaj względnie mało rzeczy, jedynie te niezbędne. Stałe elementy to oczywiście monitor, dalej mamy lampkę, w białym opakowaniu jest balsam do ciała i dłoni, obok niego stoi pojemnik zrobiony przez mojego kochanego tatę :) Składa się z 4 sklejonych ze sobą rurek pcv. Służy mi jako pojemnik na pędzle do twarzy, pędzle do akwareli i kilka ołówków, z których najczęściej korzystam. Obok stoi szafeczka na biżuterie, miś, telefon i portfel. Moją główną zasada podczas tworzenia jest BRAK jakiejkolwiek herbaty czy jedzenia. Kiedy pracuję nie ma prawa nic takiego się znaleźć na biurku. Zbyt wiele razy wylało mi się coś, zalało całe biurko i co najgorsze rysunek. Jeśli robię sobie przerwę w tworzeniu to sprzątam wszystko, albo przynajmniej odkładam gdzieś na bok.
Obowiązkowo jest u mnie też podkładka. Kolor tego biurka jest bardzo delikatny i szybko się ściera. Chcę zabezpieczyć jakoś przed zniszczeniem i brzydkimi powycieranymi plamami. Zresztą ta czarna podkładka też bardzo elegancko wygląda i pasuje do wystroju mojego pokoju :)
Dodam dwa zdjęcia podczas tworzenia różnymi technikami bo układ się trochę różni :)


Zdjęcie zostało zrobione kilka minut temu. Podczas zwykłych ołówkowych rysunków na wierzchu mam kilka olówków, wisher, gumkę elektryczna i zwykłą i tyle. Kiedy używam kredek to opakowanie leży zawsze po lewej stronie, tam gdzie teraz jest pojemnik z gumkami, a color charts (próbnik kolorów) jest po prawej :)


Przy akwarelach jest dużo większy bałagan :D Nie da się go uniknąć hehe. To samo biurko, ten sam monitor (w trakcie rysowania i malowania bardzo często oglądam jakieś luźne seriale typu Kiepscy albo Miodowe lata :) ) i obowiązkowo podkładka. Po lewej mam pudełko z farbami, pod nim leży trochę papieru toaletowego, gdybym musiała wytrzeć pędzel z nadmiaru wody. Te akwarele tuż obok monitora rzadko wyciągam, bardzo rzadko maluję dwoma zestawami, zazwyczaj używam jednego. Nie mam aż tyle miejsca by wszystko pomieścić. Na przeciwko mnie mam zazwyczaj paletę do farb, a obok stoi słoik z wodą (Tak! Dżem truskawkowy rządzi! :D ). W prawym dolnym rogu zdjęcia widać dodatkowy arkusz papieru, przydaję mi się gdy chce sprawdzić barwę i intensywność wymieszanych farb :)

Bardzo lubię mieć (względny) ład i porządek na biurku podczas pracy. Nie muszę szukać niczego, instynktownie wyciągam rękę np. po gumkę bo wiem, w którym miejscu leży i nie muszę nawet odwracać głowy.
Mam nadzieję, że zainspiruję was do zorganizowania sobie przestrzeni roboczej w jakiś prosty i minimalistyczny sposób albo znajdziecie jakiś fajny pomysł u mnie, który u was też się sprawdzi. Koniecznie dajcie znać bo myślicie o mojej przestrzeni roboczej :)

czwartek, 30 czerwca 2016

Rysunek - Sarna - Krok po kroku

Dawno już nie wstawiałam żadnych zwierzakowych rysunków. Dosłownie przed chwilą udało mi się skończyć tą uroczą sarenkę. Kiedy zobaczyłam jej zdjęcie, na którym bazowałam po prostu MUSIAŁAM ją narysować. Zauroczył mnie jej słodki pyszczek :) Nagrywałam cały proces tworzenia rysunku dlatego spodziewajcie się w niedalekiej przyszłości filmiku na moim kanale. Na pewno dam znać na blogu kiedy będzie już gotowy :)

Myślałam nad zrobieniem dla was tutorialu jak rysuje futro. Ta naprawdę nie ma wielkiej różnicy między sarną, a tygrysem. Jeśli się załapie jak się powinno rysować futro to można sobie poradzić z każdym zwierzakiem :) Co wy na to? Chcielibyście taki tutorial? Co o tym myślicie?




Czas pracy: 6h
format: 29,7x42 cm
technika: kredki Faber Castell Polychromos


piątek, 17 czerwca 2016

Jak to wszystko się zaczęło... Czyli moja przygoda z rysunkiem

Witam wszystkich! Tym razem przychodzę do was z trochę innym postem niż do tej pory :) Chciałabym wam opowiedzieć jak to wszystko się u mnie zaczęło i jak rozwijałam swoje umiejętności przez lata. Wiele osób myśli, że urodziłam się i już rysowałam na poziomie, na którym teraz jestem. Jedak to NIE PRAWDA! To co teraz mam to lata praktyki, tysiące godzin spędzonych na rysowaniu, setki rysunków. Pokaże wam kilka moich starych rysunków i opisze trochę poszczególne lata:) Więc zaczynajmy!

          Wiek 0-6 (1994-2000)
Zaczynamy od samego początku :) Urodziłam się w 1994 roku, w małym miasteczku. Nic wyjątkowego, nic nie zapowiadało wielkiej pasji czy wyjątkowych zainteresowań. Dziecko jak każde inne. To co mnie wyróżniało, to to że nie bawiłam się lalkami, nie wiedziałam co z nimi robić. Wolałam szyć ubranka albo robić im pisakami makijaż :) Mam kilka wspomnień z tego okresu:
1. Kiedyś miałam w łóżeczku farby i kartki, bazgrałam sobie coś na nich. Jakoś machnęłam ręką i pomazałam czerwona farbą ścianę! Byłam przerażona. Od razu wzięłam białą plakatówkę i chciałam ukryć plamę. Zamiast tego plama zrobiła się jeszcze większa i różowa :D
2. Rysowałam Pana Jezusa z owieczką na rękach. Bardzo mnie denerwowało, że ręka nie wychodzi mi taka jak być powinna. Wyglądała jak złamana w nadgarstku. Do tej pory pamiętam ten obrazek. Był na kartce w kratkę, tło zrobiłam fioletowe. Bardzo żałuję że gdzieś przepadł...



          Wiek 7-9 (2001-2003)
Rozpoczęcie szkoły! Od pierwszej klasy zapisałam się na zajęcia plastyczne. Pamiętam, że prowadziła je pani Małgorzata. Do tej pory tam pracuje i czasem ją widzę. Robiliśmy świetne rzeczy! Jesienią tworzyliśmy bukiety róż zrobionych z kolorowych liści, latem rysowaliśmy wymarzone wakacje, próbowaliśmy różnych technik (raz robiliśmy coś w rodzaju linorytu na linoleum i odbijaliśmy później to na kartonie). W tym okresie mojego życia miały na mnie ogromny wpływ dwie kobiety - wyżej wspomniana pani Małgosia i mama mojej koleżanki z klasy. Ta druga była prawdziwą artystką. Miała pełno farb w swojej pracowni, pięknie ozdabiała swojej córce wpisy do pamiętników innych dziewczyn, a córka zawsze miała najdroższe kredki, które świetnie rysowały. Stały się moim marzeniem, które parę lat później chciałam spełnić (ale o tym trochę później napiszę). W tym wieku miałam ogromną wenę do malowania widoków nadmorskich, z czego większość z nich wyglądała bardzo podobnie :) Moja mama widząc rodzącą się pasję znalazła dla mnie świetną gazetę "Sztuka malowania i rysunku". Do każdego numeru były dołączane 2 przybory plastyczne na przykład dwie tubki farby olejnej albo dwie pastele. Uwielbiałam oglądać obrazy innych artystów i śledzić proces powstawania różnych prac. - > LINK < - tutaj jest fotka jak wyglądało to czasopismo.



          Wiek 10-12 (2004-2006)
To mniej więcej okres 4-6 klasy szkoły podstawowej. Doskonale pamiętam jak na języku polskim mieliśmy prowadzić dzienniczek przeczytanych lektur . Do każdej książki obowiązkowo miało być streszczenie. Z racji tego, że orłem w pisaniu nie byłam, to zamiast tego malowałam postacie z książki i podpisywałam "To jest synogarlica". Pani mnie wtedy nieźle opieprzyła za to hehe.



          Wiek 12-14 (2006-2008)
Zaczął się okres buntu haha. To od razu widać w moich rysunkach. Pełno emo, czaszki, tribale, smoki Razem z koleżanką uwielbiałyśmy tatuaże. Założyłam wtedy segregator z koszulkami, do którego wkładałam moje rysunki. Pracowałam wtedy na formacie zeszytowym, czyli A5. 



          Wiek 15 (2009)
To był przełomowy rok dla mnie. Pewnego dnia zaświtała mi w głowie myśl "Ej! Przecież tak lubisz rysować... Czemu by nie poświęcić się temu trochę bardziej? Zacząć próbować nowych rzeczy, uczyć się i zdobywać doświadczenie? Kup sobie kredki, o których marzyłaś w podstawówce (te wspomniane wcześniej) i zacznij! Nic cię to nie ogranicza a możesz znaleźć swoją pasję!" I tak też się stało. Zamówiłam kredki (chociaż nie do końca te o których marzyłam) i zaczęłam! Pamiętam jak dziś tamten dzień. Wzięłam Bravo z dużym zdjęciem Dody Elektrody (kto ją jeszcze pamięta? :D) i narysowałam ją hehe. Ten rysunek też mi gdzieś przepadł... Potem powstawały kolejne portrety i następne...



          Wiek 16 (2010)
W tym roku założyłam Deviantarta :) Dostrzegłam, że mam ogromny problem z rysowaniem oczu. Są niesamowicie puste i bez wyrazu, często też zdarzał się zez... Dlatego skupiłam się bardzo na tej części twarzy. Efekt można zobaczyć z biegiem lat :)
Na święta Bożego narodzenia dostałam od kuzyna zestaw pasteli olejnych z pentela. Malowałam wtedy dziesiątki rysunków na czarnym kartonie. Większość z nich nie podobała mi się ale znalazła się jedna perełka. tęczowy koń, którego zrysowałam z internetu.
Wzięłam pierwszy raz udział w konkursie plastycznym. Na długo go zapamiętam... Tematem była straż pożarna. Narysowałam piękny rysunek strażaka ratującego dziewczynkę. Byłam pewna wygranej, a tym czasem pierwsze miejsce zajął rysunek krowy, która wyglądała jak ziemniak na wykałaczkach... Od tamtej pory obiecałam sobie że nigdy więcej nie będę brać udziału w takich rzeczach... Nawet nie odzyskałam mojej pracy...



          Wiek 17 (2011)
Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam sobie suche pastele z Koh I Noora . Chciałam próbować nowych rzeczy i znaleźć swój styl i technikę. Odkryć siebie w tym wszystkim. Udoskonalałam swoje rysunki, ciągle dominowały portrety osób, które lubię (głównie muzycy lub postacie z filmów)



          Wiek 18 (2012)
Tutaj kupiłam sobie "mega profesjonalne, wypasione i super drogie" kredki Polycolor z Koh i Noora. Uważałam wtedy że lepszych na świecie nie ma :) Zestaw 70 kolorów był dla mnie czymś niesamowitym! Z sentymentem je wspominam. Do tej pory leżą u mnie w szafce, niektórych kolorów nigdy nawet nie użyłam i pewnie już nie użyje... Mam inne zestawy, a te chętnie bym sprzedała komuś... Jeśli ktoś byłby zainteresowany to piszcie maila.
W tym czasie po maturze miałam bardzo dużo wolnego czasu bo prawie pół roku wakacji! Wtedy całkowicie poświęciłam się rysunkowi. Prawie co dzień coś rysowałam, pokochałam to nad życie i nie wyobrażałam sobie dnia bez kredek czy farb.



          Wiek 19 (2013)
Spełniłam swoje kolejne marzenie - akwarele Białe Noce zestaw 24 kolorów. Do tej pory uważam je za jedne z lepszych akwareli w kostkach jakie posiadam! Za tą cenę naprawdę warto! Dostałam też wtedy pierwszy prawdziwy książkowy szkicownik z Cansona. 


          Wiek 20 (2014)
To był czas wielu nowych doświadczeń i prób! Dostałam zestaw farb akrylowych i zaczęłam malować na płótnie. Nigdy wcześniej nie próbowałam czegoś takiego. Bardzo się bałam, że zawale sprawę i to co stworze nie nada się do pokazania nikomu. Do tej pory nie jestem orłem w tej dziedzinie. Nigdy nie potrafię przewidzieć jak wyjdzie mi dany obraz. Czasem wychodzi jak zdjęcie, a innym razem to totalna porażka. Czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy z tymi przyborami. Ale nigdy nie można się poddawać!  W tym czasie zakochałam się w pisaniu ikon. Było dla mnie czymś niezwykłym to że do tej pory robi się je według starych receptur. Magią dla mnie było mieszanie pigmentu z jajkiem (chociaż całkiem to nie wyszło hehe) i złocenia płatkami metalu. Pierwsza może nie wyszła jakoś wybitnie ale mimo wszystko jest pierwsza - wyjątkowa!




          Wiek 21 (2015) 
Przez tyle lat próbowałam wielu technik ale zawsze omijałam jedną... Malarstwo olejne. Musiałam to zmienić ;) Nie miałam za dużych funduszy, a też nie chciałam wydawać masy pieniędzy na coś, co może mi się nie spodobać. Najlepszym wyborem było kupienie kilku tubek farby i terpentyny. Wybór padł na białą i czarną farbę z firmy Van Dyck. Tak minimalna ilość rzeczy już pozwala na stworzenie jakiegoś obrazu. Namalowałam św Pawła, wyszło mi naprawdę dobrze jak na pierwszy raz. Postanowiłam że ten wyjątkowy obraz powędruje do moich przyjaciół. Sprawiłam im wielka radość i zaszczyt takim prezentem :) 
W tym roku zaczęłam pisać bloga. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu :)


          Wiek 22 - ? (2016-...)
A teraz? Nie mam pojęcia jak to wszystko się teraz potoczy. Na pewno będę dalej tworzyć bo już nie potrafię inaczej. Mam nadzieję że zostaniecie ze mną i pomożecie mi w motywacji i rozwoju tego co kocham.